Mar 14, 2022
- W Rosji mają miejsce kolejne protesty. W niedzielę zatrzymano
prawie tysiąc osób. Policja działa niezwykle brutalnie - mówił w
podcaście "Raport międzynarodowy. Ukraina" Witold Jurasz, który w
dalszej części programu rozmawia z gen. Jarosławem Stróżykiem.
- Dlaczego nie protestuje więcej ludzi w Rosji? Są dwie przyczyny.
Pierwsza to masowa emigracja z tego kraju. Ocenia się, że już na
pewno ćwierć miliona ludzi wyjechało z kilku największych
rosyjskich miast. Wyjeżdżają głównie ludzie młodzi, wysoko
wykształceni, ale też osoby w średni wieku - powiedział Jurasz.
- Ale wydaje mi się, że jest jeszcze jeden element. Przypomniała mi
się rozmowa z młodym rosyjskim dyplomatą, który mi kiedyś
powiedział, że obaj jego dziadkowie zostali rozstrzelani w czasach
sowieckich, po czym dodał, że jego babcie są zatwardziałymi niemal
stalinistkami. Wydawało mi się to zupełnie absurdalne, ale później
znajomy psycholog wytłumaczył mi, że to jest dość normalne. Ludzie,
którzy przechodzili przez represje, mieli rozstrzelanych członków
rodziny, stawali się zatwardziałymi antykomunistami, albo to sobie
starali jakoś zracjonalizować i w efekcie stawali się sowietami,
mimo że to właśnie oni zabrali im to, co było dla nich najdroższe.
Bunt następował tak naprawdę w drugim albo trzecim pokoleniu, bo
dzieci więźniów politycznych bardzo często żyły z tak głęboką
traumą, że nie były w stanie się zbuntować. Tak naprawdę atmosfera
strachu, którą pamiętały z dzieciństwa, kształtowała całe ich życie
- tłumaczył były dyplomata.
- Problem w Rosji polega na tym, że skala terroru była taka, że ci
ludzie wolność rozumieli w taki sposób, że mają iPhone'a, mogą
wsiąść w samolot i polecieć do Turcji, kupić gazetę, w której jest
napisane różnie na temat Putina, ale niekoniecznie oznaczało to
wolność rozumianą w ten sposób, że oni wyjdą na ulicę cokolwiek
robić przeciwko prezydentowi Rosji. Problem polega na tym, że
dzisiaj z postępującą stalinizacją Rosji, zakres wolności, który
wielu ludziom kiedyś w jakiś sposób wystarczał, zostaje Rosjanom
odebrany - mówił dziennikarz Onetu.